Każdy z wielką niecierpliwością czekał na wieczór wigilijny,
kiedy to rodzina zasiądzie przy udekorowanym stole i wspólnie spędzi świąteczne
chwile. Nikt jednak nie zapomniał, że tego wieczoru przez komin do naszych
domów przybędzie „grubasek z długą brodą”, który przyniesie nam prezenty… Zgodnie z obietnicą powstał post, w którym
zaprezentuję moje świąteczne upominki.
Tradycją w moim domu jest przygotowywanie 12 potraw wigilijnych, które są nieodłącznym elementem wieczerzy. Po zjedzeniu pierwszego dania i wspólnym kolędowaniu każdy już wie, że czas na Św. Mikołaja. Tegoroczna choinka pełna była starannie opakowanych drobnostek - (w końcu, nie tylko ja byłem grzeczny w tym roku). Piętrzące się prezenty kusiły mój wzrok już od rana, kiedy to po raz pierwszy ujrzałem pakunki… Ogromnie zniecierpliwiony oczekiwałem nadejścia tej magicznej chwili.
Pierwszym prezentem, który otrzymałem była ogromna paczka
słodyczy, w której nie zabrakło moich ulubionych łakoci ( mogłem się domyślić,
że to sprawka Mikołajowej babci).
Z entuzjazmem odpakowywałem kolejne paczki… W następnej znalazłem bajkowo zapakowane pudełeczko firmy „PANDORA”, a w jej wnętrzu znajdował się klips z najnowszej kolekcji, który doskonale pasował mi do bransoletki.
Najbardziej rozbawiała mnie paczka, w której znalazłem kosmetyki… (moje ulubione produkty do stylizacji włosów, cudnie pachnące – ręcznie robione mydełka i wiele innych drobnostek ).
Czas przejść do prezentu, który zachwycił mnie najbardziej. Nigdy się nie spodziewałem tak wielkiej niespodzianki…
Wszyscy zdążyliście się już przekonać, iż jestem ogromnym fanem marki Louis Vuitton. Pudełko, które zapakowane było niezwykle starannie skrywało w sobie kolejne pudełko, ale tym razem już wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Moje oczy zaczęły się świecić jak 2 monety, gdyż ujrzałem napis „LOUIS VUITTON”.
W ogromnej euforii odpakowałem karton, woreczek przeciw kurzowy i w ręku trzymałem już mój prezent, którym był portfelik… Św. Mikołaj spełnij moje marzenie, choć wcale go o to nie poprosiłem. Ponadto w torbie znajdował się świąteczny katalog oraz nieziemsko pachnąca wanilią świeca, która jest nie jest w ciągłej sprzedaży w butikach...
Nie mam pojęcia jak to się stało, gdyż moja ostatnia wizyta
w salonie LV w Warszawie miała miejsce przy okazji pokazu Roberta Kupisza.
Domyślałem się jednak scenariusza zakupu tego portfela… a mianowicie podczas
wizyty w butiku, w którym byłem wraz z moim fotografem - ( tatą ) na około pół
godziny rozdzieliliśmy się i każdy z nas miał czas na własne potrzeby ( ja
oczywiście wędrowałem po butikach GUCCI, ARMANI , YSL i innych ), a co się działo
z tatą tego nie wie nikt. Może właśnie wtedy
pojawił się w salonie i dokonał zakupu…
To moje jedne przypuszczenia, jak Św. Mikołaj mógł to zaplanować. :)
To moje jedne przypuszczenia, jak Św. Mikołaj mógł to zaplanować. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz